We własnych wypowiedziach
fot. autor nieznany
[Ojciec] był dla mnie autorytetem, pomagał rozstrzygać problemy. Zwracałem się do niego w przypadkach wyjątkowej konieczności. Styl życia ojca, niechęć do narzucania się tworzyły rodzaj bariery pomiędzy nim a ludźmi, i nawet synem. Cierpiał, wyczuwałem to, że nikt nie ma odwagi do niego przyjść. Ojciec był w wielu dziedzinach moim nauczycielem, ale zawsze w sferze duchowej, intelektualnej. Życiowo nieprzystosowany do walki o byt, z trudem akceptował praktyki dookolnej rzeczywistości. Ojciec czytał moje pierwsze wiersze, ale o tym, że mu się podobały, dowiedziałem się od mojej siostry. Dzięki temu zacząłem trochę w siebie wierzyć. Nie zdawał sobie sprawy i nigdy się nie dowiedział, jak wielkie znaczenie miała dla mnie jego opinia.
„Piszę dla moich bliskich dalekich”, z J.F. rozmawia Wojciech Wiśniewski, w książce tegoż Lekcja polskiego, Wydawnictwo Rytm Warszawa 1993
Ale trzeba panom wiedzieć, że zanim […] zainteresowałem się w ogóle literaturą, zajmowała mnie wyłącznie entomologia! […] Między Leśmianem a entomologią istnieje jakiś tajemny związek. Znikomki, Śnigrobki i Srebronie to wszystko kuzyni trzmieli i rozmaitych chrząszczy, które też występują w jego wierszach. Leśmianowskie twory spokrewniają się z tworami boskimi, są do siebie gatunkowo zbliżone; nawet imionami są sobie pokrewne. Nie wiem, co to za Leśmian krzątał się kiedyś w polskiej entomologii, który ponadawał swojskie nazwy motylom i ćmom. Są to wszystko leśmianowskie z ducha neologizmy: zmroczniki, nastrosze, zmierzchnice, powszelatki, przegibki, zasmutki, marzymłódki, pokłonniki… A i sam Leśmian ze swoim poetyckim imieniem też do tej rodziny należy.
„Tropami mistrzów: Schulz – Wojtkiewicz – Leśmian”, z J.F. rozmawiają Tomasz Fiałkowski i Jerzy Illg, „Tygodnik Powszechny” nr 7/1992
Więcej >>