HomeO pisarzu

W OMÓWIENIACH

Fot. autor nieznany
Postawiłabym Moje strony świata Ficowskiego obok tomu Herberta Hermes, pies i gwiazda, wydanego także w roku 1957, owocnym dla poetów.

Anna Kamieńska, „Ocalona wiara”, „Twórczość” nr 3/1958

Tak zwana przez Sandauera peryferyjność, którą odkrywał on u Białoszewskiego – tu [w Moich stronach świata J.F.] też odgrywa poważną rolę. Jest w tym podobieństwie poetów tak niepodobnych – coś charakterystycznego, nieomal prawidłowość: w pokoiku, czy też mieszkanku wśród natłoczonych mebli – był ostatni szaniec człowieka i poezji.

Jan Józef Lipski, „Dwie strony świata”, „Nowa Kultura” nr 11/1958
Więcej >>

We własnych wypowiedziach

fot. autor nieznany
[Ojciec] był dla mnie autorytetem, pomagał rozstrzygać problemy. Zwracałem się do niego w przypadkach wyjątkowej konieczności. Styl życia ojca, niechęć do narzucania się tworzyły rodzaj bariery pomiędzy nim a ludźmi, i nawet synem. Cierpiał, wyczuwałem to, że nikt nie ma odwagi do niego przyjść. Ojciec był w wielu dziedzinach moim nauczycielem, ale zawsze w sferze duchowej, intelektualnej. Życiowo nieprzystosowany do walki o byt, z trudem akceptował praktyki dookolnej rzeczywistości. Ojciec czytał moje pierwsze wiersze, ale o tym, że mu się podobały, dowiedziałem się od mojej siostry. Dzięki temu zacząłem trochę w siebie wierzyć. Nie zdawał sobie sprawy i nigdy się nie dowiedział, jak wielkie znaczenie miała dla mnie jego opinia.

„Piszę dla moich bliskich dalekich”, z J.F. rozmawia Wojciech Wiśniewski, w książce tegoż Lekcja polskiego, Wydawnictwo Rytm Warszawa 1993

Ale trzeba panom wiedzieć, że zanim […] zainteresowałem się w ogóle literaturą, zajmowała mnie wyłącznie entomologia! […] Między Leśmianem a entomologią istnieje jakiś tajemny związek. Znikomki, Śnigrobki i Srebronie to wszystko kuzyni trzmieli i rozmaitych chrząszczy, które też występują w jego wierszach. Leśmianowskie twory spokrewniają się z tworami boskimi, są do siebie gatunkowo zbliżone; nawet imionami są sobie pokrewne. Nie wiem, co to za Leśmian krzątał się kiedyś w polskiej entomologii, który ponadawał swojskie nazwy motylom i ćmom. Są to wszystko leśmianowskie z ducha neologizmy: zmroczniki, nastrosze, zmierzchnice, powszelatki, przegibki, zasmutki, marzymłódki, pokłonniki… A i sam Leśmian ze swoim poetyckim imieniem też do tej rodziny należy.

„Tropami mistrzów: Schulz – Wojtkiewicz – Leśmian”, z J.F. rozmawiają Tomasz Fiałkowski i Jerzy Illg, „Tygodnik Powszechny” nr 7/1992
Więcej >>

We wspomnieniach

fot. Krzysztof Wojciechowski
Jerzy Ficowski jest jednym z największych poetów całej naszej współczesności. […] Literatura polska, właściwie od niedawna, zaczęła sobie zdawać sprawę, kim – jak wybitnym poetą, jak kluczowym pisarzem, jaką niezbywalnością jest dla niej Jerzy Ficowski. Jego obecność w polskiej poezji – coś takiego można powiedzieć tylko o największych – będzie tylko rosła, a rozumienie polskiej duchowości współczesnej okaże się niemożliwe bez pełniejszego rozumienia całości jego dzieła. Myślę, że rósł będzie również jego wpływ na młodych i że język poetycki Jerzego Ficowskiego okaże się dla czasu przyszłego jednym z najważniejszych znaków wywoławczych.

Piotr Sommer, „Dziennik” 10 maja 2006

Choć o Cyganach pisano u nas już wcześniej, to Ficowski jako pierwszy znalazł drogę do ich społeczności. Mógł dzięki temu wyjść poza stereotypowy sztafaż, na który składają się ogniska, wróżki i muzycy w knajpach, rzetelnie opisał ich codzienność, ich relacje między kobietą a mężczyzną. Pokazał ich nie jako tajemniczą osobliwość, lecz jako odmienną kulturę, której reguły można zrozumieć, zwłaszcza że dysponował bogatą wiedzą historyczną, potrafił więc umieścić cygańską odrębność w kontekście dziejów regionu. Ficowski zajął się też Holocaustem cygańskim, o którym nam wszystkim było wygodniej zapomnieć. Przełożył na cygański napis z obelisku w Auschwitz, opisał ich martyrologię sprowadzającą się nie tylko do obozu zagłady, ale także do rożnych przypadkowych miejsc kaźni. Osobną wielką zasługą jest utrwalenie Papuszy, zwykłej taborowej kobiety obdarzonej wielką wrażliwością poetycką. […] Nie zaliczyłbym kolokwium studentowi, który by nie znał jego prac.

Lech Mróz, „Gazeta Wyborcza” 10 maja 2006
Więcej >>
Fundacja im. Jerzego Ficowskiego